19 marca 2018

Józefów dwóch – krzeszowski i sobięcinski (GALERIA)

Z okazji liturgicznego wspomnienia Józefa z Nazaretu kilka słów o dwóch ciekawych świątyniach z Aglomeracji Wałbrzyskiej. Różne epoki, różne style i różny odbiór turystyczny. Kościół bracki w krzeszowskim opactwie to śląska sykstyna, z kolei wałbrzyska świątynia pod wezwaniem Oblubieńca jest nieodkrytą perłą zapuszczonej dzielnicy. 



19 marca kościół wspomina Józefa, opiekuna Świętej Rodziny. Z tej okazji prezentacja dwóch świątyń położonych w Sudetach na terenie Aglomeracji Wałbrzyskiej. Zestawienie kontrastowe. Jednak nie po to, by ocenić, która jest cenniejsza czy piękniejsza. Obie świątynie zasługują na pewno na uwagę.



Zacznijmy od najstarszego
Kościół bracki św. Józefa w Krzeszowie jest niezwykłą barokową budowlą. Dziś jest w cieniu nieco młodszej i potężniejszej bazyliki – centrum duchowego i kulturalnego sanktuarium. Ale pozorna skromność (w porównaniu do monumentalnej fasady bazyliki) to jednak tylko złudzenie. Świątynia nie ma wież (skutek złego projektu i katastrofy budowlanej) i może się niektórym zdawać, że jest jakimś podrzędnym klasztornym budynkiem. Warto jednak zajrzeć do środka!




Zanim to zrobimy, kilka słów historii. Kościół powstał w latach 1692-1695 na miejscu średniowiecznego kościoła parafialnego św. Andrzeja. Został wzniesiony dla utworzonego w 1669 r. bractwa św. Józefa (w 2019 roku wciąż działające bractwo będzie miało 350 lat). Słynny opat krzeszowski Bernard Rosa, pomysłodawca bractwa i fundator świątyni, był wybitnym józefologiem. Napisał ponad 20 dzieł dotyczących teologii związanej z tym świętym. Pracami przy budowie świątyni kierował klasztorny mistrz murarski Martin Urban. Budowę zakończył w 1695 r. budowniczy Michael Klein z Nysy. Kościół konsekrowany był 7 maja 1696 r. Po tym, jak wnętrza freskami udekorował słynny Michael Willmann, śląski Rafael, naśladowca włoskich i flamandzkich mistrzów baroku.
I w tym właśnie tkwi wyjątkowość kościoła. Jego ściany i sklepienie zdobią ogromne malowidła przedstawiające sceny biblijne, głównie związane z życiem patrona świątyni.




Co za tym idzie jest to też historia narodzenia Chrystusa. Z tego powodu kościół bywa nazywany największą szopką w regionie, jeśli nie w kraju.




Z uwagi na cenne malowidła i stopień pokrycia wnętrza kościoła mówi się też o nim w kategorii śląskiej sykstyny, porównując z dziełem Michała Anioła w Watykanie. Historycy sztuki mówią, że malarz umieścił w cyklu nawet 3 ukryte autoportrety. To jednak tylko pozornie autoportrety, malarz nie jest na nich sobą, a jedynie „użycza” własnego wizerunku postaciom z czasów nowotestamentowych. Oprócz ukrytego Willmanna można też spotkać Maryję z kapeluszu. Sceny są piękne.

Warto też dodać, że od lat kościół jest pod stałą opieką konserwatorów i dzięki licznym dotacjom ciągle odnawiany.


Na uwagę zasługuje też bogate wyposażenie: ambona czy organy.






Warto też dodać, że kościół znajduje się łącznie z innymi budowlami opactwa na liście Pomników Historii RP. Jest jedną z koronnych atrakcji nie tylko Krzeszowa, gminy Kamienna Góra i powiatu kamiennogórskiego, ale i Dolnego Śląska.



galeria na FB
(zobacz więcej, kliknij na logo Fb w prawym górnym rogu)


Dla poszukiwaczy skarbów 
Zupełnie inny jest kościół Józefa Oblubieńca w Wałbrzychu. Mniejszy, skromniejszy. Wykonany z muru pruskiego. Jest też przede wszystkim znacznie młodszy. Najbardziej sędziwe osoby na świecie mógłby jeszcze pamiętać jego budowę. Świątynia została wzniesiona w latach 1908-1910. Kościół leży na terenie Sobięcina, dzielnicy Wałbrzycha, która nie ma delikatnie mówiąc najlepszej renomy (nota bene przez miejscowych zwana jest... "Palestyną"!).




galeria na FB
(zobacz więcej, kliknij na logo Fb w prawym górnym rogu)


 Kościół ukryty jest w bocznej uliczce za potężnym (niszczejącym) gmachem byłego zespołu szkół tzw. „Ekonomika” (dawniej gwarectwo Direktion Glückhilf Friedenshoffnung). Tylko niewielki banner przy skrzyżowaniu kieruje turystów w stronę kościoła. Ci, którzy zdecydują się zjechać z 1 maja na ul. św. Józefa, zwykle otwierają usta z wrażenia.



Ich oczom ukazuje się niezwykle ciekawa bryła tego kościoła. Jakby harmonijnie piętrzące się warstwy drewna i poszarzałego muru. Widok jest naprawdę niezwykły i warto obejrzeć kościół na żywo.





1 komentarz:

  1. ..Jozefa Robotnika jest jeszcze przy ul. Wrocławskiej, w dzielnicy Piaskowa Góra( ten jest najskromniejszy w porownaniu z opisywanymi, wybudowany też jakoś na początku wieku dwudziestego. Co do potocznej nazwy Sobięcina to nazwa Palestyna dotyczy tylko części dzielnicy od centrum Wałbrzycha do wiaduktu kolejowego..) Pozdrawiam! Andrzej(laik).

    OdpowiedzUsuń