1 sierpnia 2019

Gorzki lek najlepiej leczy, czyli spotkanie z wrotyczem (od wroga komarów, kleszczy i uroków po składnik sudeckiego likieru)

Charakterystyczne żółte kwiaty tej rośliny to w środku lata typowy akcent łąk i nieużytków. Jednych fascynuje zapachem o nutach kamfory, innych drażni ziołową, ostrą wonią. Tymi „innymi” są też niektóre owady – dlatego z powodzeniem wrotycz stosowany jest jako naturalny tzw. repelent. Wrotycz jest też obecny w ludowej medycynie, a nawet w kulinariach wielu narodów. Kultowy likier z tym ziołem powstał na rubieżach historycznego Śląska w Sudetach. 



Od wieków obecny jest w życiu człowieka. Warto zaprzyjaźnić się z tą pożyteczną rośliną. To trucizna, ale jak mówi dawna maksyma: „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”.* Do języka polskiego nazwa tego ziela trafiła z Czech, co ciekawe z czasem zmieniła gramatyczną "płeć"! 



To kolejny post z cyklu „Z lasów i pól”, w którym przedstawiam ciekawe rośliny. Takie, które nie tylko zachwycają swoim wyglądem w naturze, ale mają też ważne miejsce w kulturze (w archiwalnych postach m.in.: naparstnica, poziomka, dziurawiec, zawilec, len, lipa, przywrotnik, magnolia, narcyz, wawrzynek, różeniec, zimowit, cis, dziewięćsił...).

Wiele roślin od wieków znanych jest ludzkości z powodu swoich właściwości leczniczych, użytkowych, walorów kulinarnych czy też ozdobnych. Niektóre uchodziły i uchodzą nawet za rośliny magiczne. Także wrotycz ma swoje ważne miejsce w kulturze człowieka od wieków.  Na opisy tego ziela trafiamy w dawnych księgach. Stare traktaty podają nie tylko jego właściwości uzdrawiające, ale przypominają o dziś już w zasadzie zapomnianych kulinarnych właściwościach tego letniego kwiatu. Był on też obecny w wielu obrzędach pogrzebowych i rytualnych.


wrotycz z sudeckich łąk 


W naturze i mowie 
Żółte połacie kwitnącego wrotyczu to letnia wizytówka środka wakacji. Wrotycz pospolity, znany po łacinie jako Tanacetum vulgare, został opisany już przez Linneusza w jego XVIII-wiecznym traktacie botanicznym. Zalicza się go do rodziny astrowatych. Bliskimi krewnymi wrotyczu są więc: bylica, krwawnik, rumianek czy złocień. Charakterystyczne są baldachokształtne kwiatostany wrotyczu. Ich pomarańczowożółta barwa to znak rozpoznawczy rośliny. Całe ziele jest trujące. Zawiera rozmaite olejki eteryczne, od kamfory przez borneol po tujon. Ten ostatni związek nazwę ma od tui, a jest składnikiem m.in. absyntu (uzyskiwanego z bylicy, czyli krewnej wrotyczu). Wrotycz od wieków stosowany był w medycynie ludowej i tradycyjnej m.in. jako środek bakteriobójczy, owadobójczy, poronny czy też przeciwrobaczy. Dodatkowo roślina miała szereg innych zastosowań.



wrotycz na dawnej rycinie botanicznej, wolne media, wikimedia.org

W wielu językach słowiańskich jego nazwa jest zbliżona. Po czesku to vratič (nazwa notowana była już w XVI wieku – za: „Naše řeč”). Właśnie z czeskiego najprawdopodobniej nazwa ta przeniknęła do polszczyzny (za: „Bohemizmy fonetyczne w języku polskim”). Nie jest jasna etymologia nazwy rośliny. Być może pochodzi od znaczenia „zwracać”, co miałoby sugerować medyczne skutki zażywania. Mówi się też o jej magicznym działaniu, czyli odwracaniu uroków.
W języku niemieckim stosuje się dawną nazwę Rainfarn. Z kolei w kronice z czasów Karola Wielkiego wrotycz figuruje jako tanazitam. Obecna polska nazwa odmieniana jest według fleksji typowej dla rodzaju męskorzeczowego. Tymczasem jeszcze XIX-wieczny „Słownik języka polskiego Samuela Lindego notuje wrotycz jako rzeczownik rodzaju żeńskiego i każe w dopełniaczu zamiast „wrotyczu” odmieniać „tej wrotyczy” (zdarzają się opisy tego gatunku jako „wrotycz pospolita” - np. w: „Dykcyonarz roslinny”)! Regionalne i dawne polskie nazwy tej rośliny to: piżmo, prywerteń, przywroteń, ruryca, uwroiyć, wroryc, wrótyc, wnilyca (za: „Układ słów kluczowych dla bazy danych o źródłach etnograficznych”).


wrotycz na dawnej rycinie botanicznej, wolne media, wikimedia.org

W związku z tym, że roślina ta kwitnie m.in. w sierpniu w okolicach święta maryjnego (tzw. Matki Bożej Zielnej), już w średniowieczu nazywana była „herba sancte Marie maior”, czyli „ziele Panny Marii większe” (za: "Rocznik slawistyczny: Revue slavistique"). Stąd też niemieckie pokrewne określenie regionalne – Muttergottesrute (za: „Volkstümliche Namen der Drogen, Heilkräuter, Arzneimittel und Chemikalien”).

W kuchni i nie tylko 
Oprócz wszechstronnego zastosowania medycznego (surowiec zielarski znany jest pod łacińska nazwą Herba Tanaceti), wrotycz używany był również w kuchni. Już „Zielnik Herbarzem z Języka Łacińskiego....” z  1613 roku podaje przepis na wino z wrotyczem. Także wcześniejsze receptury św. Hildegardy z Bingen mówią o właściwościach i przetwarzaniu wrotyczu (znanego w pismach świętej zielarki jako reynfan, za: „Das Heilwissen der Hildegard von Bingen", "Hildegard of Bingen: A Visionary Life"). Przepisy na ciastka, omlety, nalewki i inne potrawy oraz smakołyki z tym zielem znajdziemy też w kuchni angielskiej i niemieckiej (podają je takie źródła, jak: „Cooking in Europe, 1250-1650”, „Cooking with Herbs and Spices”, „The Domestic Cookery”).


wrotycz na dawnej rycinie botanicznej, wolne media, wikimedia.org

Sudecką ciekawostką jest likier Praděd (z niemieckiego Altvater) – tradycyjny produkt regionalny związany z Sudetami Wschodnimi i okolicami Jesioników (pobliskie miasto Jesionik znajduje się na terenie czeskiego Śląska, który historycznie jest częścią Dolnego Śląska). Właśnie szczyt Pradziad, od którego wziął nazwę likier, to najwyższa część Jesioników i jednocześnie granica historycznego Śląska i Moraw. Alkohol powstał w II połowie XIX wieku w Karniowie na czeskim śląsku, u podnóża Niskiego Jesionika (Sudety Wschodnie). Likier w swoim składzie ma właśnie m.in. wyciąg z wrotyczu. Produkt jest do dziś wytwarzany na różnych licencjach (w Czechach i Niemczech). Popularny był już na przełomie wieków XIX i XX. W prasie niemieckiej i austriackiej reklamowany był szyldami, na których opisywany był jako zwycięzca wystawy światowej w Paryżu w 1900 roku.
Amatorem wrotyczu miał być nawet Jack Daniel, twórca słynnej whiskey „Jack Daniel's”. Wiele źródeł podaje, że jego ulubionym drinkiem były liście wrotyczu (zamiast mięty) rozgniecione z cukrem i dodane do Tennessee whiskey (za: „Jack Daniel's Cookbook: Stories and Kitchen Secrets”).



Praděd, reklama, w: Deutsche Wacht (12/19/1901), tom 26, numer 101. za: URN: NBN: SI: DOC-ENSZ4Y4T z www.dlib.com, wolne media

Ale nie tylko kulinaria i medycyna naturalna korzystały (i korzystają) z darów wrotyczu. „Zbiór wiadomości do antropologii krajowej” podaje, że ziele to było jedną z świętych roślin obrządku pogrzebowego. Wrotycz wkładano do trumien i pod ubrania nieboszczyków. Tradycja ta znana była też w innych krajach. Wakacyjna roślina była też wykorzystywana w obrzędach. „Zarysy lecznictwa ludowego na Rusi Południowej” z 1893 roku wymienia „okadzanie dzieci wrotyczem”. Magiczne działanie opisują też „Studia o literaturze ludowéj ze stanowiska historycznéj i naukowéj” z 1854 roku. Wrotycz miał odpędzać uroki (w tym miłosne – tzw. lubczyki!). Jak wspomniałem na wstępie odpędza – i  to skutecznie – wiele owadów. Używany jest ciągle jako  repelent. Suszone bukiety z wrotyczu znajdowały się w izbach i wisiały przy oknach i drzwiach. Wytwarza się z niego specyfiki zielarskie, które pomagają walczyć z natrętnymi muchami, komarami czy ćmami. Zwalczano nim też pchły i odstraszano kleszcze. Stosowany bywał jako tzw. roślina towarzysząca, czyli zioło, które pomagało w zwalczaniu szkodników w uprawach (za: „The Aromatherapy Garden: Growing Fragrant Plants for Happiness and Well-Being”).


wrotycz z sudeckich łąk 

Bez względu na rozmaite tradycje i zwyczaje, należy pamiętać, by jakiekolwiek zioła, a zwłaszcza te trujące - jak wrotycz - używać ostrożnie, z rozwagą i według wskazówek podanych w profesjonalnych przepisach oraz poradnikach. 

* za: „Paracelsus: The Man who Defied Medicine

Facebook:
zmień ustawienia: obserwowanie: wyświetlaj najpierw
Dziękuję!

5 komentarzy:

  1. Dziekujemy za tresciwą informację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kursie z lecznictwa survivalowego uczyłem sie, że warto rozcierać w lesie liście wrotyczu i smarować się nimi, aby odstraszać owady. Natomiast sprawa picia herbatki z wrotyczu jest sporna. Prowadzący kurs odradzał bo można się zatruć. Ja zaś czytałem w internecie i znam osobę, która sobie takie herbatki robi i popija. Ma to truć pasożyty, które gnieżdżą się wewnątrz organizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdymi ziołami i nie tylko z ziołami trzeba uważać. Jak zaznaczyłem na wstępie „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę” - nawet wody się to tyczy - bo i ją można - śmiertelnie! przedawkować.

      Usuń
    2. Odnośnie roztworów do spożycia czy użycia wewnętrznego wiele krajów ma normy. Skoro są nalewki i likiery w składzie z wrotyczem, znaczy, że nie jest tak trujący, jak go demonizują.

      Usuń
  3. Pije herbatę z wrotyczem
    Rewelacja

    OdpowiedzUsuń