Translate

21 października 2021

Sudeckie perły złotej jesieni – moja izersko-karkonoska pętla 2021 (GALERIA)

Wspaniały dzień w górach! Takie sudeckie wyprawy kocham. Przeszedłem 26 km, wchodząc na 7 punktów widokowych, zwiedzając sztolnie, wodospad i zamek (zahaczając o park narodowy), rynek „stolicy” powiatu karkonoskiego. To były cudowne godziny z pejzażami zapierającymi dech w piersiach. 


Zapraszam do obejrzenia mojej relacji. GALERIA zdjęć plus opis. 


Od kilku lat staram się intensywnie cieszyć wspaniałościami szczytu złotej jesieni w Sudetach. Zwykle przypada on między 15 a 20 października. Jeżeli to możliwe, poświęcam jeden dzień na intensywną eksplorację wybranych terenów w poszukiwaniu uroków barwnej pory roku. Po Górach Suchych, Wałbrzyskich, Rudawach Janowickich przyszła pora na Karkonosze i Góry Izerskie! I tam nie zawiodłem się na lokalnych wspaniałościach. 

Pod względem długości przebytych szlaków jesienna pętla w roku 2021 okazała się rekordowa. Przebiłem wyczyny z lat ubiegłych o kilka kilometrów i 20 października 2021 roku przemierzyłem piechotą łącznie około 26 km. W dużej mierze przebieg mojego rajdu był improwizowany, z uwagi na niezależne czynniki (pogoda i problemy techniczne pokrzyżowały moje wstępne plany o czym dalej). Na szczęście w okolicy nie brakowało innych atrakcji, które wspaniale zastąpiły zaniechane odcinki. Moja trasa przebiegała w 3 etapach. Pierwszy zaczął się około 8.15 na dworcu Szklarska Poręba Dolna. Wyruszyłem na wcześniej mi nieznany szlak przez Zbójeckie Skały i nieczynne sztolnie pirytu. 





Przez słynny Zakręt Śmierci doszedłem do dworca PKP Szklarska Poręba Górna. Ten kilkukilometrowy odcinek przebyłem zupełnie sam, nie spotykając na drodze ani przy punktach żadnego innego turysty. Zawiodła mnie pogoda. Było mocno pochmurno i dość wietrznie, a przy tym chłodno. Spodziewałem się słonecznych plenerów z soczystymi kolorami jesieni. Jesień dopisała, ale nie światło. Bywa i tak. Na szczęście później było lepiej!






Przy odremontowanym dworcu znajduje się punkt widokowy z małą architekturą w postaci współczesnej rzeźby. Podziwiać można widoki na Karkonosze oraz Góry Izerskie. Kusił zarówno Wysoki Kamień, jak i Szrenica. Właśnie ten drugi szczyt miałem w planach. Po drodze zaliczyłem jeszcze kolejną nową platformę widokową, przy skale Karczmarz. Z uwagi na ograniczony czas spowodowany korzystaniem z pociągów, miałem na Szrenicę wjechać wyciągiem. Na miejscu przy stacji kolejki okazało się, że silne porywy wiatru zmusiły operatora do tymczasowego wyłączenia obu wyciągów. Uznałem to za znak. Postanowiłem zrezygnować z Szrenicy i Śnieżnych Kotłów, gdzie podziwiałem późną jesień w listopadzie ubiegłego roku. Szybko zaimprowizowałem nowy przebieg trasy. 





Udałem się w kierunku Złotego Widoku – punktu widokowego znanego z nowej platformy i wspaniałych krajobrazów. Było już w pełni słonecznie, jasno i ciepło, kolory były nasycone i żywe. Cudowne uczucie! Popularny punkt widokowy na szczęście nie był zatłoczony i dał się spokojnie nacieszyć chwilą postoju. Ale, czas w drogę! 






Ze Złotego Widoku udałem się w kierunku Wodospadu Szklarki. Wszedłem na teren Karkonoskiego Parku Narodowego (pierwsza atrakcja wymagająca opłaty wstępu). Z grupką zwiedzających podziwiałem urokliwy szumiący wodospad. 





Udałem się następnie szlakiem w kierunku Michałowic. Tam czekał na mnie... kolejny Złoty Widok! Obok niego najpierw stary kamieniołom z pięknymi widokami. Złote brzozy, klony i topole. W oddali złoto-brązowe buki. Wszystko piękne! Wciąż mocno wiało, ale robiło się coraz cieplej! W Szklarskiej Porębie pozbyłem się polaru (wyjazd o 5.50 wymagał ciepłego stroju). A w drodze na Złoty Widok zdjąłem bluzę. Krótki rękaw 20 października w górach jest super! Na szczęście temperatura sprzyjała.





Z punktu widokowego udałem się na przystanek w Michałowicach. Tam okazało się, że rozkład jazdy busów i autobusów jest niezbyt atrakcyjny. Postanowiłem przejść do Piechowic. Sprawdziłem szybko na telefonie rozkład. Za 25 minut jest pociąg! A ile czasu zajmuje przejście szlaku? Hmmm.. mapa mówi, że pół godziny. Wolałem nie przekonać się, czy kłamie. Część trasy przebiegłem, choć byłem już nieźle zmęczony. Na szczęście zdążyłem i miałem na tyle czasu, że w miejscowym sklepie uzupełniłem zapasy wody. Z Piechowic przejechałem jeden przystanek do Sobieszowa. Nie było czasu na odpoczynek. Ledwie kupiłem bilet, trzeba było wysiadać. Ruszyłem w stronę zamku. Bilet na teren parku miałem już kupiony przy wodospadzie. Brukowaną drogą, wśród pięknych buków, ruszyłem na górę. Przy Chojniku był spory ruch. Mnóstwo turystów z Czech, Niemiec. Na szlaku dało się słyszeć co najmniej 4 różne języki. Nic dziwnego, to piękna okolica, a z wieży zamku roztacza się majestatyczna panorama! Miałem okazję się o tym przekonać. Zamek był drugim punktem na mapie, który wymagał uiszczenia opłaty (Łącznie wstępy kosztowały mnie 15 zł). Obejrzałem dokładnie zakamarki klimatycznej ruiny i zaliczyłem również punkt widokowy przy zamku. 











W drodze powrotnej, schodząc szlakiem z zamku, około 15.30 pierwszy raz stanąłem na odpoczynek. Pozwoliłem sobie na postój i około 15-20 minut wytchnienia dla nóg, które niemal bez przerwy niosły nie przez góry i doliny od 7 godzin!  W Sobieszowie postanowiłem nie wsiadać do pociągu i pojechać do Jeleniej Góry. Wybrałem autobus MZK, który akurat wracał z Michałowic... (to byłby mój powrót z Michałowic, ale wcześniej wybrałem zwiedzanie Chojnika i marszobieg do Piechowic). W Jeleniej Górze zjadłem i zwiedziłem centrum miasta, przechodząc z rynku przez Bramę Wojnowską, obok Kościoła Łaski, w kierunku dworca. Kiedy wróciłem do domu było już ciemno, tak jak ponad 12 godzin wcześniej, kiedy wyruszałem w podróż. W telefonie i na aparacie miałem jednak mnóstwo zdjęć dokumentujących moją wędrówkę w poszukiwaniu złota Sudetów – tego sezonowego, mieniącego się, nietrwałego złota jesieni. 

Opisana trasa i atrakcje znajdują się na terenie powiatu karkonoskiego (dawnej jeleniogórskiego). Wspomniane wyżej miejsca zwiedziłem, korzystając z usług komunikacyjnych transportu zbiorowego, w tym Kolei Dolnośląskich (połączenie do Szklarskiej Poręby i powrotne, w kierunku Wrocławia) oraz MZK Jelenia Góra. Bilety wyniosły mnie około 36 złotych. Wstępy 15. Za nieco ponad 50 zł spędziłem wspaniały dzień w górach, z czego łącznie około 8 godzin wędrując w poszukiwaniu jesieni i zwiedzając piękne punkty widokowe i lokalne atrakcje turystyczne. 


MOJE JESIENNE PĘTLE

Jesienna Pętla 2021 rok - Góry Izerskie i Karkonosze (w tym głównie Pogórze Karkonoskie)
trasa: pierwszy etap: Szklarska Poręba Dolna - Zbójeckie Skały- sztolnie pirytu - Zakręt Śmierci - punkt widokowy przy dworcu Szklarska Poręba Górna - punkt widokowy na skale Karczmarz w Szklarskiej Porębie - zmiana planów trasy: nieczynny wyciąg na Szrenicę (początkowo chciałem, by trasa obejmowała Szrenicę i Śnieżne Kotły) - Złoty Widok w Szklarskiej Porębie - wodospad Szklarki - Złoty Widok w Michałowicach - PKP Piechowice (dojazd jedną stację do Sobieszowa) – drugi etap: PKP Jelenia Góra Sobieszów - Zamek Chojnik z punktami widokowymi wokół - PKP Sobieszów - (dojazd MPK do Jeleniej Góry) - trzeci etap: spacer z rynku w Jeleniej Górze na dworzec PKP Jelenia Góra 

łącznie długość trasy przebytej piechotą ok 26 km (z 2 przerwami na krótkie przejazdy pociągiem i autobusem pomiędzy etapami)
w tym suma podejść na wysokość łącznie ok 880 m (1100 m zejść)

I etap na mapie: https://en.mapy.cz/s/gofusamasu
II etap na mapie: https://en.mapy.cz/s/famezepaca


w poprzednich latach:

Jesienna Pętla 2020 rok - Góry Ołowiane i Rudawy Janowickie
(z Janowic Wielkich na Różankę przez Radomierz i Trzcińsko do Gór Sokolich: Sokolik i Krzyżna Góra. Jesień w Rudawskim Parku Krajobrazowym
łącznie długość trasy przebytej piechotą ok  24 km (bez przerw), w tym suma podejść na wysokość łącznie ok 720 m (950 m zejść)
- relacja TUTAJ 

2019 (bez jesiennej pętli - podróże urlopowe)

Jesienna Pętla 2018 rok - Góry Wałbrzyskie i Góry Kamienne
(z Unisławia Śląskiego przez Bukowiec do Borowej i Wałbrzycha. Jesień w Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich)
łącznie długość trasy przebytej piechotą ok  24 km (bez przerw)
w tym suma podejść na wysokość łącznie ok 1400 m (1500 ok zejść)
relacja TUTAJ

*** dla porównania: zdobycie Śnieżki popularnym szlakiem z kościoła Wang w Karpaczu przez schroniska Samotnia i Strzecha Akademicka tam i z powrotem daje ok 18 km w tym ok 850 m podejść i tyle zejść. Z kolei zdobycie Szrenicy i Śnieżnych Kotłów Głównym Szlakiem Sudecki z parkingu przy rzece Kamiennej w Szklarskiej Porębie przez wodospad Kamieńczyka i powrót przez schronisko Pod Łabski Szczytem do Muzeum Mineralogicznego w Szklarskiej Porębie daje około 17 km w tym około 890 m podejść 

POLECAM RÓWNIEŻ:



Spodobał Ci się ten post? Być może Twoi znajomi też by się zainteresowali? Udostępnij wpis na swojej osi. Dziękuję :)  

niezależny, autorski i niekomercyjny projekt dotyczący historii i uroków Dolnego Śląska, Sudetów i okolic 
 
****

Materiały fotograficzne i tekstowe (jeżeli nie zaznaczono inaczej - np. wolne media, cytat, wskazanie innego autora) należą do autora bloga! Zabraniam powielać i kopiować chronionych treści bez oznaczenia autorstwa. 
CC BY-NC-ND

Autorem bloga jest dziennikarz, przewodnik, teatrolog, regionalista-amator, bloger od 2011 roku.

****

Moje podróże:

**

Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz