Opowiem Wam o pięknym dniu w pięknym miejscu! Oto relacja z mojej wycieczki w jesienne Karkonosze. Około 32-kilometrowa wędrówka na wspaniałym, górskim polsko-czeskim pograniczu. Przejście pomiędzy miastami znanymi ze sportów zimowych i szkła!
Od mglistych początków, olśniewającej śreżogi, przez trzy wodospady, fantastyczne widoki, po legendarne Śnieżne Kotły i klimatyczne stawki. Wędrówka kamienistymi ścieżkami, od stacji kolejowej w Harrachovie do stacji Szklarska Poręba Górna, przez górski skrawek Piechowic, schroniska po obu stronach granicy.
Planując moją podróż w Karkonosze, wiedziałem, że czekają mnie piękne rzeczy. Część atrakcji z mojej trasy już znałem. Wiedziałem, na co mogę być przygotowany. Jednak w najśmielszych wyobrażeniach nie przeczuwałem, że warunki będą tak fantastyczne! Od mglistych, romantycznych początków, przez spektakularny teatr promieni słonecznych wśród drzew, po majestatyczne widoki z szlaków przy takich cudownych okolicznościach przyrody, jak: Mumlavský důl, Labský důl, Łabski Szczyt, Wielki Szyszak. Były wzruszenia, chwile zachwytu i zadumy. Nie mogłem nasycić się szerokimi panoramami, pełnymi jesiennych akcentów, złota, czerwieni. Do tego błękit nieba i wody. Miałem wielkie szczęście! Oto moja relacja okraszona zdjęciami i uwagami (+ szczegółowa mapa na końcu wpisu).
Moją podróż rozpocząłem od przejazdu koleją. Udałem się do Szklarskiej Poręby (połączenie KD), a następnie z Szklarskiej Poręby Górnej pojechałem pociągiem jadącym do Liberca tuż za granicę, do pierwszej czeskiej miejscowości na trasie linii – do Harrachova (rozkłady jazdy znajdziecie na https://kolejedolnoslaskie.pl). W drodze do Szklarskiej Poręby, już od wczesnego rana, tuż po wschodzie, podziwiałem piękne krajobrazy i słoneczne widoki. W Harrachovie zaskoczyła mnie gęsta mgła... Zrobiło się mrocznie i klimatycznie. Najpierw na chwilę wpadłem do lokalnego muzeum szkła, przy hucie, która ma tradycje sięgające XVIII wieku! Muzeum jest bardzo ciekawe, jednak nie wolno tam robić zdjęć.... (nie rozumiem, wielki zawód....).
Następnie ruszyłem w góry, przez miasto, które stopniowo wyłaniało się z mgły. Jest tam wiele urokliwych budynków w starym stylu, łączących drewno, cegłę i kamień. Tuż przed słynnym wodospadem, pierwszym z trzech, jakie miałem zobaczyć, mogłem podziwiać cudowny spektakl - śreżoga to blask słońca przedzierający się snopami przez mgłę. To było cudowne przeżycie! Ciężko oddać ten dynamiczny widok na zdjęciach. Las parował, mgła snuła się między drzewami, lśniły krople na igłach drzew....
Mumlavský vodopád oglądałem po raz pierwszy. Właśnie ten element mojej wędrówki był czymś zupełnie dla mnie nowym, znanym jedynie z relacji, które podziwiałem u innych. Co tu dużo mówić – zasługuje na renomę – jest bardzo urodziwy. Nie mniej piękne są meandry rzeki Mumlava, która jest dopływem Izery. Szlak biegnący wzdłuż tej urokliwej, bystrej wody wiedzie po asfaltowej górskiej drodze. Można podziwiać kamieniste koryto rzeki i fantastyczne zakola wśród drzew i skał.
Następnie szlak biegnący kamienistą ścieżką, poprowadził mnie w górę. Idąc wyżej i dalej, stopniowo wychodziłem z głębokiej doliny i mogłem oglądać coraz więcej widoków ponad koronami drzew, otoczony niższą kosodrzewiną i jarzębiną. W oddali ujrzałem Ještěd z charakterystyczną wieżą, góra częściowo skąpana była we mgle – jakby dryfowała na horyzoncie - co za krajobraz! Wokół robiło się coraz „widniej”. Dominowały wrzosowiska, borówki, niższe krzewy.
Zmierzałem w kierunku potężnego gmachu schroniska Labská bouda. Zanim udałem się w te zaskakujące mury, poszedłem zachwycić się widokiem osławionego wodospadu. Ten cud przyrody już znałem - Pančavský vodopád. Nie tylko niesamowity widok wody spadającej w dół jest tam zachwycający. Także imponujące krajobrazy, które podziwiać można ze szlaku, a także punktów widokowych, jak Ambrožova vyhlídka.
Następnie poszedłem zobaczyć kolejny wodospad. Kilka kroków od niesamowitego wodospadu Panczawy znajduje się wodospad Łaby! Jedna z najważniejszych rzek Europy ma w okolicach schroniska swoje źródła (jej symbolicznym początkiem jest studnia Pramen Labe). Labský vodopád, do którego prowadzi kręta, stroma kamienista ścieżka, zachwyca szmerem wody i równie wspaniałymi widokami, co wspomniany wyżej Pančavský vodopád. Punkt widokowy w formie platformy i mostku pozwala podziwiać ten przepiękny skrawek karkonoskiej przyrody.
Na małą przerwę zatrzymałem się w schronisku. Następnie ruszyłem w kierunku Polski. Prosto na słynne Śnieżnie Kotły! (administracyjnie położone w gminie Piechowice!) Po drodze zatrzymałem się tylko przy fajnym źródełku - Kamenná studánka. Zamiast udać się na dawne schronisko "Nad Śnieżnymi Kotłami", powędrowałem prosto na punkty widokowe. A tam... kolejne zachwyty i wzruszenia. Ale widoki!!!! Chłodny, porywisty wiatr studził moją głowę rozpaloną od nadmiaru wrażeń, a przecież to jeszcze nie koniec! Tutaj postanowiłem zmodyfikować pierwotnie planowany przebieg wędrówki. Zamiast iść na Szrenicę Głównym Szlakiem Sudeckim, i zejść na czwarty wodospad - Wodospad Kamieńczyka, postanowiłem obejść Śnieżne Kotły od drugiej strony, dołem.
Wybrałem szlak na Śnieżnie Stawki. Kuszony fantastycznymi widokami z góry, zapragnąłem doznać czaru tego, co tam, wspaniale wyglądało, lśniło niczym klejnot w dole! Było warto! Kamienistą, wyboistą ścieżką udałem się w dół (początkowo szlak prowadzący na Śmielec), następnie szlak wił się wśród kamieni i drzew, stromo to w górę, to znów w dół. Aż wreszcie moim oczom ukazały się potężne ściany Śnieżnych Kotłów i czarujące stawki! Co za klimatyczne, sielankowe miejsce ukryte obok olbrzyma!
Szlak w kierunku finału mojej wędrówki prowadził przez nie mniej fantastyczne miejsce. Aż do schroniska "Pod Łabskim Szczytem" towarzyszyły mi szerokie panoramy z widokiem na Góry Izerskie, Kotlinę Jeleniogórską, Rudawy Janowickie, a także majaczące w oddali Góry Kaczawskie, Góry Wałbrzyskie i Góry Kamienne. Takie cuda nie mogą się znudzić!
Od schroniska szlak prowadził mnie w dół, mijając Kukułcze Skały, aż znalazłem się przy Muzeum Minerałów, które odwiedziłem już jakiś czas temu. Pozostało mi wrócić na dworzec Szklarska Poręba Górna, gdzie przesiadałem się kilka godzin wcześniej. Słońce już zachodziło, nadeszła pora powrotu.
Zrobiłem łącznie około 32 km górskiej wędrówki, z profilem 1140 metrów podejść i 1170 metrów zejść. Całość zajęła mi około 8,5 godziny łącznie z postojami na odpoczynek, posiłek i sesje zdjęciowe (mapy sugerowały czas 11 godzin, ale na wielu odcinkach „nadgoniłem”, żeby mieć zapas czasu i spokojny powrót). To był fantastyczny dzień w górach – w cudownych Karkonoszach, które dzielimy z naszymi sąsiadami, Czechami.
Polecam również:
#Karkonosze, #jesień
inne posty oznaczone tagiem:
#przewodnik
300. post na blogu w 2022 roku
*****
niezależny, autorski i niekomercyjny projekt dotyczący historii i uroków Dolnego Śląska, Sudetów i okolic
Super opis trasy i piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńSuper i dziękuję za wskazanie tych pięknych tras, chciałabym skorzystać. Byłam w tym częściowo roku w tych stronach 😎😎😘
OdpowiedzUsuń