Translate

1 listopada 2022

Jesienna bajka w Rudawach Janowickich! Wojanów – Sokolik – Krzyżna Góra – Szwajcarka – Diabelski Kościół – Starościńskie Skały – Skalnik – Ostra Mała – Kowary. 30 km rozkoszy na sudeckich szlakach (GALERIA + opis + MAPA)

Dokąd udać się, by zaznać wspaniałości schyłku złotej jesieni? Jasne, że w Rudawy Janowickie! Tak postanowiłem i to zrobiłem. Efektem była świetna wędrówka, ponad 30 km szlakami między Wojanowem a Kowarami. Zobaczyłem większość najciekawszych atrakcji Rudawskiego Parku Krajobrazowego, od skałek, klimatycznego schroniska, punktów widokowych z spektakularnymi pejzażami, po najwyższą górę w całym paśmie. Wrażeń było co niemiara, a fantastyczna pogoda sprzyjała doznaniom! 



Zapraszam na opis mojej trasy wraz z kilkudziesięcioma zdjęciami ilustrującymi przepiękne krajobrazy jednego z najwspanialszych zakątków Dolnego Śląska. 


Wyjątkowo ciepły i pogodny schyłek złotej jesieni w Sudetach wykorzystałem w 100 procentach. Wybrałem się w Rudawy Janowickie. Wysiadłem z pociągu Kolei Dolnośląskich na stacji Wojanów i tam zaczęła się moja wędrówka. Ostatecznie, nieco spontanicznie, cała trasa zamknęła się w nieco ponad 30 kilometrach. Finisz nastąpił w Kowarach pomiędzy Karkonoszami i Rudawami Janowickimi. Z Kowar dojechałem do Jeleniej Góry Powiatową Komunikacją Karkonoską, a następnie pociągiem KD w drogę powrotną do domu. To kolejna wspaniała wędrówka, którą zrealizowałem tylko i wyłącznie w oparciu o usługi komunikacji zbiorowej i możliwość skomunikowania szlaków z przystankami. 

Pierwszym miejscem, które zobaczyłem, była bardzo urokliwa żwirownia w Wojanowie, położona tuż obok stacji PKP. Był wczesny poranek, nad wodą wciąż miejscami unosiła się mgła, a krajobraz wypełniało wspaniałe światło! Odbicie Karkonoszy w wodzie było wręcz magiczne! Do tego ptaki i niezwykły spokój. 







Następnie udałem się w kierunku bardzo pięknego pałacu w Wojanowie. Nie mogłem sobie odpuścić okazji, by chwilę przyjrzeć się tej dostojnej budowli, która cudem uniknęła smutnego losu wielu innych rezydencji na Dolnym Śląsku. Na szczęście jest to prawdziwa perełka w koronie Doliny Pałaców i Ogrodów z listy Pomników Historii. 







Kolejne przystanki były również kulturowo-historyczne. Epitafia przy kościele, dawna karczma sądowa, ruiny pałacu Wojanów-Bobrów – niezwykła budowla zdaje się być w wiecznym remoncie, którego postępów nie widać....









Kolejne kilometry szlaku pięły się w górę! Czas na Góry Sokole. Pierwszym punktem był kultowy Sokolik Wielki z genialnymi starymi schodami oraz platformą z wspaniałym widokiem! To jedno z najważniejszych miejsc wspinaczkowych w Sudetach. Dla mnie jeden z ulubionych punktów widokowych i miejsce, gdzie wystawiam na próbę swój lęk wysokości! 






















Następnie krótki przystanek przy Husyckich Skałach i znów wędrówka stromym podejściem na Krzyżną Górę. Uwielbiam to miejsce! Podejście po korzeniach i wykutych schodkach.... a po chwili przecudna panorama Kotliny Jeleniogórskiej, Karkonoszy... wszystko w jesiennym wystroju... złote, rude, świetliste... Wspaniałe! 














Następnie mały przystanek na uzupełnienie zapasów płynów w Szwajcarce. Malutka chatka służąca za schronisko ma dostojne tchnienie historii. Był to domek górski książęcej pary! Zresztą wizerunki księcia Wilhelma (na jego część postawiono krzyż na Krzyżnej Górze) oraz księżnej Marianny (na jej cześć zagospodarowane zostały Starościńskie Skały) znajdują się w sali schroniska. Przypomnę, że pisałem też o córce tej pary – Marii, królowej Bawarii, która znała Szwajcarkę od dzieciństwa i kiedy przebywała w swoim królestwie, daleko od Sudetów, tęskniła za tym domkiem. Jej mąż wybudował jej w Aplach wierną kopię rudawskiej chatki w stylu szwajcarskim! (więcej TUTAJ







Następnie udałem się na... Diabelski Kościół. Wędrówka trochę mi zajęła, ale przy takich „okolicznościach przyrody” czas szybko biegnie, a widoki rekompensują wszelkie zmęczenie. Minąłem klimatyczny stary kamieniołom Pieklisko i chwilę syciłem się wspaniałym pejzażem z przy skałkach, które legendy wiążą z tajnymi nabożeństwami ewangelików w XVII wieku (było  to tym bardziej metafizyczne spotkanie z miejscem i historią, bo odwiedziłem ten kamienny, legendarny „zbór” w 505. rocznicę wystąpienia Lutra z jego tezami...). 







Następnie tym samym szlakiem wróciłem w górę i udałem się na bardzo popularne Starościńskie Skały – małe skalne miasteczko z granitu. To genialny punkt widokowy, ale też galeria najciekawszych form skalnych w okolicy. Właśnie ten cudowny zakątek Sudetów już 200 lat temu zyskał turystyczne zagospodarowanie. Był prezentem księcia Wilhelma z pałacu w Karpnikach dla jego żony Marianny (więcej o tym TUTAJ). 












Następnym etapem mojej wędrówki był Skalnik. Droga na najwyższą górę Rudaw Janowickich była dość długa. Szlakami udałem się na rozdroże pod Bielcem, tuż obok kopalni Dolomitu w Rędzinach. Następnie krok po kroku, coraz wyżej, wspinałem się na szczyt z Korny Gór Polski. Skalnik raczej nie jest górą widokową, jednak są miejsca, gdzie wycinka lasów pozwala oglądać wspaniałe widoki. Na jedną z takich miejscówek trafiłem schodząc nieco z szlaku przy samym wierzchołku góry. Było warto, bo odsłonił się widok na Kotlinę Kamiennogórską, Góry Wałbrzyskie i Góry Kamienne – krajobraz niedostępny z innych miejsc na mojej trasie! Świetnie prezentowała się Wielka Kopa w Rudawach Janowickich, na którą wkrótce po latach zapomnienia ma wrócić wieża widokowa. Będzie to bez wątpienia konstrukcja z jednym z najpiękniejszych widoków w całych Sudetach! 







Obok Skalnika do zdobycia czekała jeszcze Ostra Mała z punktem widokowym na skale. To była prawdziwa „wisienka na torcie”! Mogłem zobaczyć jak na dłoni Karkonosze, Góry Izerskie i resztę Rudaw Janowickich, łącznie z zdobytymi już Górami Sokolimi i Górami Strużnickimi. To również jedno z kultowych miejsc w Sudetach, ale o jakże zasłużonej renomie. 








Pozostało mi wrócić szlakiem do Kowar. Część drogi biegła dawnym tzw. Traktem Kamiennogórskim – drogą, która znana była już kilkaset lat temu. Była najwyżej położoną drogą brukowaną w całych Prusach i słynęła jako trasa dyliżansów z najpilniejszymi widokami z okien. Warto dodać, że tym duktem przybywali do Cieplic przed wiekami rozmaici ciekawi goście, w tym znani Polacy. 

W Kowarach przespacerowałem się jeszcze wzdłuż Jedlicy, podziwiając mostki „Wenecji Karkonoszy”






To była wspaniała wędrówka pełna wrażeń i prawdziwej magii Dolnego Śląska i Sudetów. Co krok to krajobrazowa perełka i historyczna ciekawostka. Polecam! 

Mapa/lokalizacja 
przybliżony szlak wędrówki





polecam również:

inny wariant trasy w okolicach:
>>> Magia sudeckiej jesieni: Góry Ołowiane i Rudawy Janowickie (Różanka – Sokolik) (GALERIA)

Rudawy Janowickie na blogu:
TUTAJ 

jesień na blogu:
(w tym propozycje tras w różnych miejscach) 
TUTAJ 


niezależny, autorski i niekomercyjny projekt dotyczący historii i uroków Dolnego Śląska, Sudetów i okolic 
 
****

Materiały fotograficzne i tekstowe (jeżeli nie zaznaczono inaczej - np. wolne media, cytat, wskazanie innego autora) należą do autora bloga! Zabraniam powielać i kopiować chronionych treści bez oznaczenia autorstwa. 
CC BY-NC-ND

Autorem bloga jest dziennikarz, przewodnik, teatrolog, regionalista-amator, bloger od 2011 roku.

****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz