Z wieloma z tych świątecznych przysmaków i produktów wiąże się też historia Dolnego Śląska i turystyka w tym regionie. Zapraszam na mały przegląd historyczno-kulinarny. Oprócz ciekawostek będą też zdjęcia atrakcji z Dolnego Śląska i okolic.
Pomarańcze, pierniki, czekolada... trudno sobie bez nich wyobrazić Boże Narodzenie! W wielu krajach popularne są pomandery, czyli pomarańcze dekorowane goździkami, które nawiązują do starodawnych klejnotów służących do odświeżania pomme d'ambre. Pierniki w kształcie ludzików czy też chatki piernikowe to smakowite i klimatyczne dekoracje oraz podarunki. Natomiast czekolada smakuje doskonale bez dodatków, a także jako polewa czy to pierników czy porcji pomarańczy. Te smakołyki mają ciekawy związek z Dolnym Śląskiem! Opowiem o kamiennogórskim aptekarzu, który 350 lat temu uprawiał drzewko pomarańczowe, a także o słynnych wrocławskich ogrodach pełnych cytrusów. Do tego niezwykłe dzieje piernikarstwa w regionie, sięgające średniowiecza – jedne z najstarszych w tej części Europy! Czekolada też ma niezwykły akcent. To właśnie wspomniany aptekarz z Kamiennej Góry wprowadził to słowo do niemieckiego piśmiennictwa, opisując wówczas nowy przysmak w swojej pionierskiej publikacji. Oprócz tego będą też daktyle, granaty i inne słodkości o egzotycznych korzeniach.
Czekolada
Gorąca czekolada, czekoladowe monety, kalendarze adwentowe oraz figurki Mikołaja z czekolady – to różne formy tego samego smakowitego produktu. Niektóre typowo związane z czasem bożonarodzeniowym. Większość z nich to stosunkowo młode wynalazki. Czekoladowe monety mają około 100 lat, niespełna wiek ma natomiast czekoladowy kalendarz adwentowy (lata 20. XX wieku). Nie ma się czemu dziwić, czekolada nie jest przecież wcale takim starym wynalazkiem. Dopiero w połowie XIX wieku wynaleziono sposoby na produkowanie jej utwardzonej formy. W poszukiwaniu czekoladowych ciekawostek cofniemy się jednak jeszcze wcześniej, do XVII wieku. Przysmak z Ameryki w epoce baroku dopiero co trafił do Niemiec. Aptekarz z Kamiennej Góry jako pierwszy po niemiecku w swojej monografii „Gründliche Beschreibung fremder Materialien und Specereyen Ursprung...” z 1676 roku opisuje ten egzotyczny deser. Nazywa go „Succolata, Chacalate, Chocalate”. Niezwykłą, zapomnianą dziś książką kamiennogórzanina zajmował się między innymi niemiecki XX-wieczny ekspert w dziedzinie dziejów aptekarstwa Wolfgang-Hagen Hein. Na szczególnie ciekawy opis dokonań Vielheuera trafiamy jednak w innej niemieckiej, współczesnej monografii kawy, herbaty i kakao. Jej autor, Wolf Mueller, pisze wprost, że kamiennogórski aptekarz w swojej książce jako pierwszy użył słowa czekolada w niemieckojęzycznej publikacji. Nie ma się czemu dziwić, zaledwie kilka lat przed opublikowaniem barokowego kompendium wiedzy pewien Holender zaczął w Niemczech w swojej kawiarni podawać egzotyczny, zupełnie nieznany (wówczas tylko) napój – czekoladę.
wrocławski krasnal - amator czekolady, rynek
fragmenty książki Vielheuera z Kamiemnej Góry: krzew kakaowca i opis czekolady, wolne media
dziewczynka jedząca czekoladę w tabliczce, kamienica w Jeleniej Górze
Biodiversity Heritage Library, nagradzany projekt zbierający wiedzę z licznych źródeł, podaje na swojej stronie historyczne publikacje na temat różnych roślin itp. Pod hasłem "czekolada" znajdziemy m.in. książkę Vielheuera – jako najstarsze źródło notujące frazę na temat tego produktu spożywczego. Vielheuer pisze o czekoladzie jako rodzaju „marmolady”. Zaznacza, że za Oceanem to popularny napój, jak u nas piwo. Wskazuje, że składnikiem jest wyjątkowy owoc z Gwatemali. W jego czasach popularniejszy w aptekach (!) niż w kawiarniach. Vielheuer w swojej napisanej około 1670-75 roku encyklopedii farmacji po niemiecku, nie tylko opisał czekoladę. W jego dziele znajdziemy też ilustrację krzewu kakaowca (Theobroma cacao) - co też jest pewnym kuriozum w czasach baroku. Dziś znamy doskonale wygląd tej rośliny. Pojawia się na etykietach i tabliczkach czekolady, kakao. Kiedyś wiedza na ten temat była czymś unikatowy. Śląski aptekarz – jakby przeczuwając historyczną doniosłość swojej publikacji – umieścił drzeworyt z kakaowcem na karcie tytułowej rozdziału poświęconego roślinom. Dla przypomnienia dodam, że w 1544 roku czekolada zostaje podana na hiszpańskim dworze, 1673 rok to data otwarcia pierwszej pijalni czekolady w Niemczech, a w 1804 roku powstaje najstarsza do dziś działająca fabryka czekolady w Niemczech. Więcej w moim wpisie: "Czekolada w rynku – aptekarz z Kamiennej Góry sporządził pierwszy niemiecki opis deseru!" TUTAJ.
"Czekolada" z "Dziadka do Orzechów" (YouTube)
18 grudnia 1892 roku w Teatrze Maryjskim odbyła się premiera świątecznego baletu "Dziadek do Orzechów" Czajkowskiego na podstawie wigilijnej baśni Hoffmanna z 1818 roku. Ciekawe związki z tą opowieścią oraz biografią twórcy mają atrakcje Dolnego Śląska: Zamek Książ w Wałbrzychu i Uzdrowisko Cieplice Śląskie Zdrój w Jeleniej Górze TUTAJ
18 grudnia 1892 roku w Teatrze Maryjskim odbyła się premiera świątecznego baletu "Dziadek do Orzechów" Czajkowskiego na podstawie wigilijnej baśni Hoffmanna z 1818 roku. Ciekawe związki z tą opowieścią oraz biografią twórcy mają atrakcje Dolnego Śląska: Zamek Książ w Wałbrzychu i Uzdrowisko Cieplice Śląskie Zdrój w Jeleniej Górze TUTAJ
Pierniki (i nie tylko)
Legnicka bomba była w dawnych czasach – obok (również piernikowej) toruńskiej katarzynki i drezdeńskiego Stollen – jednym z najważniejszych bożonarodzeniowych przysmaków w regionie. Piernikarstwo na Dolnym Śląsku ma zresztą bardzo długie tradycje i zaczyna przeżywać drugi renesans. Powstają piernikarnie, które niekiedy odwołują się do bogatych dziejów wypieku "pieprznego" ciasta. Organizowane są też jarmarki, święta, wystawy i konferencje poświęcone piernikom! Przypomnę, że niedawno piernikarstwo śląskie świętowało 725-lecie najstarszego historycznego śladu potwierdzającego wypiek pierników na tych ziemiach. Średniowieczna notatka z 1293 roku związana z piastowską Świdnicą sprawia, że śląskie pierniki mogą się poszczycić historią, co najmniej tak długą, jak słynne wypieki z Norymbergi czy Torunia. Dziś w święta zajadamy się piernikami dekorowanymi czekoladą czy lukrem. Mają one często wspaniałe wzornictwo związane z Bożym Narodzeniem. Pierniki mogą być prezentami i przysmakami. Więcej na temat rozmaitych piernikowych ciekawostek TUTAJ i TUTAJ.
formy piernikarskie, Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
Znanymi śląskimi piernikami były nie tylko te średniowieczne (i późniejsze) z Świdnicy czy Jawora oraz wspomniana Liegnitzer Bomben, ale też: Warthaer Pfefferkuchen z Barda, Neisser Konfekt z Nysy i inne.
Opisując te wiekowe ciastka warto też wspomnieć o przysmaku z Cieplic. Chodzi o znane przed II wojną specyficzne biszkopty z tego uzdrowiska na bazie ucieranych jaj z dodatkiem aromatu rumowego. Przysmak ten znany był jako Warmbrunner Gebäck i również pojawia się w literaturze w kontekście Bożego Narodzenia.
Owoce i bakalie
Już przed wiekami stanowiły świąteczny prezent. Zwłaszcza pomarańcze i granaty związane z mitem o rajskim owocu (jabłku). Egzotyczne przysmaki trafiły do Europy przed wiekami. Zanim się upowszechniły stanowiły nie lada rarytas dla wybranych. W związku z tym, że ich dostawy zwykle pojawiały się w okolicach grudnia, utożsamiano je z Bożym Narodzeniem. Sprzyjało też temu podobieństwo do jabłek, a że egzotyczne owoce bardziej pasowały do rajskich klimatów, to doskonale sprawdzały się w roli bożonarodzeniowych symboli. Nawet nazwy tych przysmaków związane są z jabłkami! Pomarańcza to pomum aurantium czyli złote jabłko. Z kolei granat, czyli w zasadzie granatowiec (Punica granatum) to po angielsku Pomegranate, czyli jabłko z Granady (lub z pestkami), a po niemiecku Granatapfel. O związkach granatów z Bożym Narodzeniem pisało wielu autorów (m.in. "Pomegranate: Anatomy of a Divine Remedy", "History of Christmas Food and Feasts").
Zacznijmy od pomarańczy. Młodsze pokolenia, widzące stosy najróżniejszych pomarańczy i cytrusowych krzyżówek w sklepach, na pewno z niedowierzaniem słuchają opowieści o świątecznym charakterze pomarańczy (ta korelacja sięga XVIII wieku!). A przysmak ten był niegdyś bardzo rzadki i cenny. Jeszcze w dobie baroku jej słodkie owoce (gorzkie cytrusy były znane w Europie wcześniej) były jak jabłka granatów niemal domeną społecznej elity. Ich smakoszem był np. Ludwik XIV. Stąd w swojej rezydencji zbudował oranżerię. L′Orangerie du Château de Versailles powstała w 1686 roku. W Niemczech oranżerie zwane też Limonaia lub Pomeranzen-Haus pojawiły się początkowo w ciepłym regionie Badenii-Wirtembergii. W XVII wieku tego typu ogrody sporadycznie budowano też w innych miejscach. Wrócimy do kamiennogórskiego aptekarza Vielheuera, znanego nam z czekolady. Autor, żyjący w czasach rozwijającej się mody na oranżerie w rezydencjach, chwali się, że otrzymał drzewko pomarańczy. Stało się to dokładnie w 1669 roku, 5 lat po tym, jak Vielheuer został właścicielem apteki miejskiej w Landeshut. Fakt ten podekscytowany aptekarz zanotował pieczołowicie na karcie swojej księgi. To jedna z nielicznych pewnych dat dotyczących życia mistrza farmacji, w dodatku pochodząca od niego samego. Można więc przypuszczać, że posiadanie drzewka było nie lada wydarzeniem nawet dla poważnego aptekarza, który obracał drogocennymi medykamentami. Najprawdopodobniej był to pierwszy cytrus w Kamiennej Górze. O niezwykłym prezencie pisze też w swoim opracowaniu badacz manuskryptu, wspomniany już Hein na łamach „Beiträge zur Geschichte der Pharmazie”. W XVIIIwieku rozmaite cytrusy, w tym pomarańcze, rosły w słynnym dolnośląskim ogrodzie. Na wrocławskim Przedmieściu Świdnickim znajdowały się niezwykłe uprawy Caspara Wilhelma Scultetusa. W specjalnym spisie z 1731 roku można nawet przeczytać nazwy gatunków roślin z pomarańczarni we Wrocławiu.
I jeszcze raz wrócimy do książki Vielheuera z Kamiennej Góry. W jego opisie ciekawych owoców i substancji pojawia się też polskie nazwisko związane z egzotycznym świątecznym przysmakiem. To Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka”. Bywa on zwany pierwszym polskim
egiptologiem (za www.wilanow-palac.pl). Był postacią niezwykłą. Ten
szlachcic i ważny polityk odbył podróż do Ziemi Świętej i na Bliski
Wschód, co też opisał. Jego wspomnienia „Peregrynacja abo
pielgrzymowanie do Ziemi Świętej” ukazały się po łacinie (jako
„Ierosolymitana peregrinatio”), ale też w językach narodowych Europy
(oczywiście również po polsku). Było również - i to za życia autora –
wydanie po niemiecku jako „Jüngst geschehene Hierosolymitanische Reyse
und Wegfahrt des Nicolai Christophori Radzivili”. W „Gruntownym opisie
rzadkich substancji i przypraw” aptekarz z XVII-wiecznej Kamiennej Góry
przytacza anegdotę Radziwiłła w rozdziale poświęconym daktylom. W
książce polskiego podróżnika natrafiamy m.in. na takie zdanie dotyczące
tego pysznego przysmaku orientu: „Ludzie, którzy mieszkają w Arabii
pustej, nigdy nie jedzą chleba ani mięsa, ale tylko daktylami się
karmią” (cytat za: "M. K. Radziwiłła Pielgrzymka do Ziemi Świętéj.
Tłómaczona przez A. Wargockiego” 1847). Opis w sam raz na święta,
kiedy daktyle są szczególnym przysmakiem (legendarną przekąską jest tzw.
chlebek daktylowy, nazywany w Niemczech i Wielkiej Brytanii Dattelbrot/
Date Loaf)! Wyspiarze lubią się też zajadać deserem nazywanym Christmas Pudding, który również wytwarzany jest z suszonych śliwek i daktyli.
Świąteczne ciekawostki i zdjęcia również w wpisie: Kalendarz adwentowo-świąteczny – odkrywając sekrety Bożego Narodzenia (TUTAJ).
Legnicka bomba była w dawnych czasach – obok (również piernikowej) toruńskiej katarzynki i drezdeńskiego Stollen – jednym z najważniejszych bożonarodzeniowych przysmaków w regionie. Piernikarstwo na Dolnym Śląsku ma zresztą bardzo długie tradycje i zaczyna przeżywać drugi renesans. Powstają piernikarnie, które niekiedy odwołują się do bogatych dziejów wypieku "pieprznego" ciasta. Organizowane są też jarmarki, święta, wystawy i konferencje poświęcone piernikom! Przypomnę, że niedawno piernikarstwo śląskie świętowało 725-lecie najstarszego historycznego śladu potwierdzającego wypiek pierników na tych ziemiach. Średniowieczna notatka z 1293 roku związana z piastowską Świdnicą sprawia, że śląskie pierniki mogą się poszczycić historią, co najmniej tak długą, jak słynne wypieki z Norymbergi czy Torunia. Dziś w święta zajadamy się piernikami dekorowanymi czekoladą czy lukrem. Mają one często wspaniałe wzornictwo związane z Bożym Narodzeniem. Pierniki mogą być prezentami i przysmakami. Więcej na temat rozmaitych piernikowych ciekawostek TUTAJ i TUTAJ.
piernikowe miasteczko w Młynie Hilberta w Dzierżoniowie
Piernikarnia Śląska w Niemczy - ekspozycja
szyld historycznej piernikarni w Niemczy
pierniki figuralne na wystawie w Muzeum Regionalnym w Jaworze
formy piernikarskie, Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze
formy piernikarskie, Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
Znanymi śląskimi piernikami były nie tylko te średniowieczne (i późniejsze) z Świdnicy czy Jawora oraz wspomniana Liegnitzer Bomben, ale też: Warthaer Pfefferkuchen z Barda, Neisser Konfekt z Nysy i inne.
Opisując te wiekowe ciastka warto też wspomnieć o przysmaku z Cieplic. Chodzi o znane przed II wojną specyficzne biszkopty z tego uzdrowiska na bazie ucieranych jaj z dodatkiem aromatu rumowego. Przysmak ten znany był jako Warmbrunner Gebäck i również pojawia się w literaturze w kontekście Bożego Narodzenia.
Engelbert Humperdinck: "Hänsel und Gretel" (YouTube) -
premiera baśniowej opery miała miejsce 23 grudnia 1893 roku. Część akcji dzieje się w piernikowej chacie wiedźmy
Owoce i bakalie
Już przed wiekami stanowiły świąteczny prezent. Zwłaszcza pomarańcze i granaty związane z mitem o rajskim owocu (jabłku). Egzotyczne przysmaki trafiły do Europy przed wiekami. Zanim się upowszechniły stanowiły nie lada rarytas dla wybranych. W związku z tym, że ich dostawy zwykle pojawiały się w okolicach grudnia, utożsamiano je z Bożym Narodzeniem. Sprzyjało też temu podobieństwo do jabłek, a że egzotyczne owoce bardziej pasowały do rajskich klimatów, to doskonale sprawdzały się w roli bożonarodzeniowych symboli. Nawet nazwy tych przysmaków związane są z jabłkami! Pomarańcza to pomum aurantium czyli złote jabłko. Z kolei granat, czyli w zasadzie granatowiec (Punica granatum) to po angielsku Pomegranate, czyli jabłko z Granady (lub z pestkami), a po niemiecku Granatapfel. O związkach granatów z Bożym Narodzeniem pisało wielu autorów (m.in. "Pomegranate: Anatomy of a Divine Remedy", "History of Christmas Food and Feasts").
Zacznijmy od pomarańczy. Młodsze pokolenia, widzące stosy najróżniejszych pomarańczy i cytrusowych krzyżówek w sklepach, na pewno z niedowierzaniem słuchają opowieści o świątecznym charakterze pomarańczy (ta korelacja sięga XVIII wieku!). A przysmak ten był niegdyś bardzo rzadki i cenny. Jeszcze w dobie baroku jej słodkie owoce (gorzkie cytrusy były znane w Europie wcześniej) były jak jabłka granatów niemal domeną społecznej elity. Ich smakoszem był np. Ludwik XIV. Stąd w swojej rezydencji zbudował oranżerię. L′Orangerie du Château de Versailles powstała w 1686 roku. W Niemczech oranżerie zwane też Limonaia lub Pomeranzen-Haus pojawiły się początkowo w ciepłym regionie Badenii-Wirtembergii. W XVII wieku tego typu ogrody sporadycznie budowano też w innych miejscach. Wrócimy do kamiennogórskiego aptekarza Vielheuera, znanego nam z czekolady. Autor, żyjący w czasach rozwijającej się mody na oranżerie w rezydencjach, chwali się, że otrzymał drzewko pomarańczy. Stało się to dokładnie w 1669 roku, 5 lat po tym, jak Vielheuer został właścicielem apteki miejskiej w Landeshut. Fakt ten podekscytowany aptekarz zanotował pieczołowicie na karcie swojej księgi. To jedna z nielicznych pewnych dat dotyczących życia mistrza farmacji, w dodatku pochodząca od niego samego. Można więc przypuszczać, że posiadanie drzewka było nie lada wydarzeniem nawet dla poważnego aptekarza, który obracał drogocennymi medykamentami. Najprawdopodobniej był to pierwszy cytrus w Kamiennej Górze. O niezwykłym prezencie pisze też w swoim opracowaniu badacz manuskryptu, wspomniany już Hein na łamach „Beiträge zur Geschichte der Pharmazie”. W XVIIIwieku rozmaite cytrusy, w tym pomarańcze, rosły w słynnym dolnośląskim ogrodzie. Na wrocławskim Przedmieściu Świdnickim znajdowały się niezwykłe uprawy Caspara Wilhelma Scultetusa. W specjalnym spisie z 1731 roku można nawet przeczytać nazwy gatunków roślin z pomarańczarni we Wrocławiu.
cytrusy w oranżerii w palmiarni w Wałbrzychu
otoczenie XIX-wiecznej oranżerii przy pałacu w Bad Muskau na Łużycach
granaty z palmiarni w Wałbrzychu
palmy
daktylowe (w towarzystwie innych palm i roślin tropikalnych) można
podziwiać w dolnośląskich palmiarniach, np. w Wałbrzychu i Legnicy
Smacznych świątecznych pyszności!
****
Świąteczne ciekawostki i zdjęcia również w wpisie: Kalendarz adwentowo-świąteczny – odkrywając sekrety Bożego Narodzenia (TUTAJ).
niezależny, autorski i niekomercyjny projekt dotyczący historii i uroków Dolnego Śląska, Sudetów i okolic
****
Materiały fotograficzne i tekstowe (jeżeli nie zaznaczono inaczej - np. wolne media, cytat, wskazanie innego autora) należą do autora bloga! Zabraniam powielać i kopiować chronionych treści bez oznaczenia autorstwa.
CC BY-NC-ND
Autorem bloga jest dziennikarz, przewodnik, teatrolog, regionalista-amator, bloger od 2011 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz