Oto przed nami Capri, kultowa włoska wyspa na Morzu Tyrreńskim w Zatoce Neapolitańskiej. Znana już w antyku jako „dom letniskowy” cesarzy rzymskich Oktawiana Augusta i Tyberiusza. Jest środek lata 1826 roku. Właśnie wtedy zaczęło się ożywienie turystyczne tego miejsca w historii najnowszej. Jego sprawcą był Dolnoślązak!
„Było lato 1826 roku...” - zaczyna swoją opowieść August Kopisch. W „Entdeckung der blauen Grotte auf der Insel Capri” - wspomnieniach opublikowanych kilka lat po dokonaniu odkrycia – odsłonił kulisy niezwykłej wakacyjnej przygody, którą przeżył jako 27-latek - „Spełniło się jedno z moich najdroższych życzeń”. A to dopiero początek!
Romantyczny człowiek renesansu
Nawet bez tego odkrycia postać artysty byłaby godna uwagi. Nie bez powodu Alte Nationalgalerie w Staatliche Museen w Berlinie w 2016 roku zorganizowała wystawę „August Kopisch - Maler, Dichter, Entdecker, Erfinder”.
Kopisch przyszedł na świat 26 maja 1799 roku w Breslau, czyli we Wrocławiu. Był niemieckim wynalazcą, podróżnikiem, malarzem, pisarzem i poetą. Czytając jego biografię, można dojść do wniosku, że również poszukiwaczem przygód! Wspiął się na wulkan, żeby zobaczyć, jak wygląda wypływająca lawa. To tylko jedna z jego niebezpiecznych przygód. Ta zaowocowała niezwykłym obrazem. Kolejną było ryzykowne nurkowanie w morzu, przed którym przestrzegali go wszyscy mieszkańcy Capri. I tutaj zew przygody nie zawiódł ambitnego artysty-odkrywcy. Ognistą czerwień Wezuwiusza zamienił na głęboki laur groty na Capri! Jego odkrycie do dziś generuje zyski.
Kopisch wiosną 1824 roku w ramach rekonwalescencji wyruszył w podróż na południe, do Włoch – co w przypadku wielu artystów z Niemiec było rodzajem „ścieżki edukacyjnej”, podróży śladem Goethego. Podczas tego wyjątkowego urlopu poznał m.in. słynnego pisarza-emigranta Augusta von Platen-Hallermünde. Na Capri zaprzyjaźnił się z dwa lata młodszym artystą z Heidelbergu - Ernstem Friesem (zmarł młodo w wieku 32 lat, popełniając samobójstwo).
W 1829 roku Kopisch wrócił do rodzinnego Wrocławia. Tam wraz z Carlem Ferdinandem Langhansem, architektem, który dekadę później zbudował Operę Wrocławską i odbudował po pożarze operę w Berlinie (więcej na ten temat TUTAJ), stworzył coś niezwykłego. W 1831 roku twórcy z Wrocławia zaprezentowali pleoramę. Było to urządzenie teatralne, pionierski wynalazek związany z wirtualną rzeczywistością (VR)! Machina pozwalała na pozorną podróż łódką po Zatoce Neapolitańskiej! Wszystko za sprawą pomysłowej instalacji w zamkniętym pomieszczeniu, która obracając się, stwarzała iluzję ruchu na otwartej przestrzeni. Kopisch wkrótce później przeniósł się do Berlina, gdzie zmarł 6 lutego 1853 roku. W stolicy Prus zajmował się malowaniem oraz pisarstwem. Nie porzucił też swojej pasji konstruktorskiej. Wynalazł mobilny piecyk. Zasłynął jako autor własnych wierszy i opowieści (do jego słów muzykę pisali znani kompozytorzy, a w XX wieku powstały nawet ekranizacje inspirowane jego twórczością). Był też tłumaczem. Wydał po niemiecku „Boską Komedię” (Dante Alighieri : Die göttliche Komödie des Dante Alighieri . Metrische Übers . nebst beigedrucktem Originaltexte mit Erl . , Abhandlung u . Reg . v . August Kopisch).
Odwiedziny w domu syren
Latem 1826 roku Kopisch przebywał na Capri. Od mieszkańców wyspy dowiedział się o ciekawej historii tego miejsca. O bawiących się tutaj przed wiekami cesarzach i o ich wspaniałych willach. Usłyszał również legendy o tajemniczej grocie słynącej z niezwykłego piękna, ale omijanej przez lokalną społeczność. Malarzowi-poecie powiedziano o syrenach, trytonach, klątwach i rozmaitych groźbach wpływających na zapomnienie owej atrakcji. Najbardziej gadatliwy był gospodarz Giuseppe Pagano.
grota „dostępna jest tylko dla dobrych pływaków; jeśli morze jest bardzo spokojne, można tam też przepłynąć małą łódką, ale jest to niebezpieczne, ponieważ nawet najmniejsze podniesienie się lustra wody, uniemożliwiłoby ponowne wyjście”
Penetrowanie tajemniczego miejsca mogło więc okazać się śmiertelna pułapką. Skaliste wybrzeże, niezbadany system korytarzy i komnat – nieobliczalne morze... nie trzeba syren i duchów, by było tam groźnie. Sprawnym młodym pływakom z Wrocławia i Heidelbergu udało się uniknąć niebezpieczeństw i dotrzeć do miejsca owianego legendami. Ich oczom ukazały się cuda.
„Będziesz dziwnie zaskoczony, widząc, jak woda wypełnia grotę niczym niebieski ogień, a każda fala wydaje się być płomieniem” - opisywał swoje emocje wrażliwy na doznania zmysłowe artysta.
Właśnie to barwne wrażenie stało się inspiracją do nazwania podwodnej jaskini: la grotta azzurra: „ponieważ światło z głębi morza oświetla jej ogromną przestrzeń na niebiesko”. „ Najpiękniej jest rano” - doradzał w XIX wieku odkrywca Lazurowej Groty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz